Porównywanie wyników lub osiągnięć sportowych, które dotyczą lat bardzo odległych, to sprawa wymagająca rozwagi.
Czy na przykład Pele był lepszym piłkarzem niż Messi albo Ronaldo, czy też gorszym? Jak porównać osiągnięcie Owensa, który w 1936 roku podczas Olimpiady w udekorowanym setkami flag ze swastyką Berlinie skoczył w dal pond 8 metrów, ze skokiem Boba Beamona, który w Meksyku w 1972 roku uzyskał wynik 8,90 m? Czy Paul Morphy był lepszym szachistą niż dziś Magnus Carlsen? Czy Capablanca wygrałby z Caruaną?
Tego typu wątpliwości nasuwają się, gdy mówimy o VI Wszechświatowej Olimpiadzie Szachowej, która odbyła się w dniach 16-31 sierpnia 1935 w Warszawie. Na starcie stanęło 20 pięcioosobowych drużyn z czterech kontynentów, co wówczas stanowiło rekord olimpijski. Polski Związek Szachowy, organizując w perfekcyjny sposób ową imprezę, potwierdził fakt, że Polacy nie tylko świetnie grają w szachy (tak, byliśmy wówczas światową potęgą!), lecz również potrafią być sprawnymi gospodarzami wielkiego turnieju i kompetentnymi arbitrami. Ale właśnie – czy był to naprawdę wielki turniej, przecież grała wtedy „tylko” setka zawodników? Jak to porównać – w liczbach bezwzględnych – z dzisiejszymi olimpiadami szachowymi, gdzie uczestników jest dziesięciokrotnie więcej?
Dla nas jednak olimpiada warszawska był najważniejszą imprezą szachową, jaka odbyła się w Polsce i to nie tylko przed wojną. Pamiętamy, że głównym patronem olimpiady był Marszałek Piłsudski, który niestety zmarł kilka miesięcy wcześniej. W Komitecie Honorowym Olimpiady była niemal połowa polskiego rządu, Marszałkowie Sejmu i Senatu, Inspektor Armii generał Kazimierz Sosnkowski i prezydent miasta Warszawy Stefan Starzyński. Wieloosobowym Komitetem Organizacyjnym kierował wojewoda warszawski dr Nakoniecznikow – Klukowski, a za sprawy czysto szachowe odpowiadali Dawid Przepiórka – wiceprezes PZSzach i płk dr Marian Steifer – kapitan związkowy.
Wydatki pieniężne zamknęły się sumą ok. 50 tysięcy złotych (pamiętajmy, że „honorowo”, czyli bez wynagrodzenia pracowała cała armia wolontariuszy…). Uczestnicy Olimpiady zostali zakwaterowani w Hotelu Sejmowym, a tylko mistrz świata A. Alechin otrzymał apartament w Hotelu Europejskim. Rozgrywki toczyły się w zielonej części miasta, w Kasynie Oficerskim przy ul. Szucha, tuż obok Parku Ujazdowskiego. Równolegle z olimpiadą odbył się turniej kobiecy o szachowe mistrzostwo świata (wygrała Vera Menchik).
Według relacji naocznych świadków każdego dnia przez sale Kasyna, w których toczyły się olimpijskie boje, przewijało się około 2 tysiące widzów, a podczas ostatnich rund – nawet dwa i pół tysiąca. Cała prasa warszawska każdego dnia zamieszczała obszerne reportaże z rozgrywek. Organizatorzy wyprodukowali specjalny wielobarwny znaczek metalowy – emblemat Olimpiady. Poczta Polska przygotowała okolicznościowy datownik do listów – pierwszy polski stempel o tematyce szachowej i piąty na świecie.
PZSzach postarał się o staranne przygotowanie polskiej ekipy. Już w maju przybył do Warszawy arcymistrz Tartakower (pierwsza szachownica polskiego zespołu), który dyrygował turniejami eliminacyjnymi, a następnie treningiem wyłonionej ekipy. Mieczysław Najdorf, który właśnie odbywał służbę wojskową, dostał dłuższy urlop. Tuż przed Olimpiadą drużyna (bez Paulina Frydmana) odbyła zgrupowanie w renomowanym uzdrowisku w Ciechocinku.
Przez długi czas na czele turnieju kroczyła drużyna szwedzka ze sławną trójką „muszkieterów” Stahlberg, Lundin
i Stoltz, ale w połowie turnieju na czoło wysunęli się Amerykanie; najlepszy wynik wśród nich uzyskał Arthur Dake, syn polskiego emigranta spod Serocka. Polacy, którzy podczas całej olimpiady przegrali tylko 5 partii, zawzięcie walczyli ze Szwedami o srebrne medale, lecz pechowa porażka z Jugosławią w ostatniej rundzie zepchnęła ich na trzecie miejsce.
- USA – 54 pkt
- Szwecja – 52,5 pkt
- Polska – 52 pkt
- Węgry – 51 pkt
- Czechosłowacja – 49 pkt
- Jugosławia – 45,5 pkt
Polska drużyna grała w składzie: Sawielly Tartakower, Paulin Frydman, Mieczysław Najdorf (najlepszy wynik – 12 p.
z 17 partii), Henryk Friedman i Kazimierz Makarczyk.
Mówiono i pisano, że Dawid Przepiórka szykował do wydania Księgę Turniejową olimpiady warszawskiej. Niestety do edycji nie doszło, Przepiórka zginął rozstrzelany w Palmirach w styczniu 1940 roku, przepadła cała jego ogromna kolekcja literatury szachowej, ale ocalały niektóre zapisy olimpijskich partii. W 1995 r. mistrzyni międzynarodowa Mirosława Litmanowicz wydała znakomicie opracowaną książkę „VI Wszechświatowa Olimpiada Szachowa, Warszawa 1935” – to lektura obowiązkowa dla tych, którzy interesują się historią szachów w Polsce.
Autor:
Tomasz Lissowski
BOMBOWA DRUŻYNA W HAMBURGU