Dogrywki dostarczyły nieco mniej emocji, niż spodziewali się kibice. Z 22. par, po pierwszej rundzie szachów szybkich (tempo 25’+10”) zostało już tylko 9., a po kolejnej rundzie (10’+10″) na sali zostali już tylko Dżobawa i Salgado, którzy musieli zagrać dwa pojedynki tempem 5’+3″, aby Gruzin przeszedł do kolejnej rundy. Dla polskich kibiców najważniejszą informacją była gładka wygrana Wasyla Iwańczuka, który jutro zmierzy się z Jankiem Dudą.
*****
Linki do starszych artykułów:
Burza bez Pioruna – PŚ okiem Mateusza Bartla (1.2)
Dobra runda Polaków! – PŚ okiem Mateusza Bartla (1.1)
Puchar Świata okiem Mateusza Bartla
*****
Wszyscy Ci, którzy liczyli na niespodzianki, muszą objeść się smakiem. Poza Eljanowem oraz Ponomariowem, którzy wczoraj pożegnali się z turniejem, dziś tylko nieliczni gracze z wysokimi rankingami odpadli z rozgrywek. Odpadnięcia Davida Howella czy Bassema Amina (który w kuriozalny sposób wypuścił wygraną w drugiej partii klasycznej i zamiast awansować od razu, to odpadł w dogrywkach z Viktorem Erdosem) to nie są jednak takie wyniki, że można traktować je w kategoriach sensacji. Także pierwsza rundą świadczy o tym, że rankingi może w szachy nie grają, ale cyferki przy nazwiskach nie biorą się znikąd!
Nie można jednak powiedzieć, że wszyscy gracze z szerokiej czołówki przeszli przez ten etap turnieju gładko. Z dalekiej podróży wrócił Pentala Harikrishna, który w czwartej partii meczu za bardzo chciał pokonać swojego kubańskiego rywala i tylko cudem osiągnął remisową końcówkę na motywie „złego koloru gońca”. Długo męczył się także Jan Niepomniaszczyj, który potrzebował łącznie aż 6 partii by pokonać dużo niżej notowanego Mladena Palaca. Chorwat może żałować tego, że w kilku partiach godził się na remisy w lepszych pozycjach, a także tego, że dwa razy(!!!) partia zakończyła się słynnym powtórzeniem ruchów w wariancie Najdorfa, tj. Ge3-Sg4-Gc1-Sf6. Bogini Caissa nie mogła nagrodzić takiego gracza awansem do kolejnego etapu zmagań!
Jak to bywa w partiach przyspieszonym tempem, nie brakowało sporych przeoczeń. Mi wpadły w oko dwie dość duże, ale bardziej uważny obserwator na pewno widział więcej. Utalentowany Chińczyk Wei Yi, który w klasycznej części meczu miał spore problemy, w pierwszej partii rapidów dostał prezent od swojego rywala Batora Sambueva i już po 11. posunięciach miał wygraną pozycję. Jeszcze boleśniejsze było przeoczenie, znanego z udziału w polskich turniejach, Hranta Melkumjana. Ormianin w czwartej partii dograł się wygranej pozycji i zobaczmy jak niewiele zabrakło, aby to on grał w II rundzie.
Ostatnim ruchem Borysa Graczewa (również znanego z występów w Polsce, a dokładniej, w kołowych turniejach im. Unii Lubelskiej) było 25.Gg5-f4. To dość rozpaczliwa próba zamącenia wody – jeśli białe stoją w miejscu, to są zupełnie bezbronne. Gdyby teraz Melkumjan znalazł proste 25…Wxf4!26. Hxe5, Wf6 (hetman, oczywiście, jest nietykalny, z uwagi na mata na ósmej linii) to zapewne grałby dalej. Zamiast tego wybrał 25…He8?? licząc na to, że nie działa 26.Wxd6. Niestety, przygotowana sztuczka, tj. 26…Sf3+ nic nie dała, bo po 27.Kf1 nie ma żadnej kontynuacji ataku.
*****
Jutro, znów o godzinie 13, zobaczymy już pojedynki Onischuk – Wojtaszek (Radek zaczyna od czarnych) oraz Duda – Iwańczuk (Janek zaczyna od białych). Nie mam zamiaru podejmować się przewidywania wyników, ale kilka słów na temat tych spotkań znaleźć się musi.
Nie ma wątpliwości, że Radek jest faworytem swojego starcia. Onischuk to zawodnik nieco starszego pokolenia (ur. w 1975 jest od Radka o 12 lat starszy), ale nadal bardzo aktywnie grający. Dotychczas panowie grali ze sobą dwukrotnie – w szachach klasycznych padł remis, a w szachach szybkich triumfował Radek.
Onischuk to zawodnik wychowany w Związku Radzieckim i jako taki ma wszechstronną wiedzę szachową. Widać to w jego partiach, gdzie potrafi pokazać się z dobrej strony w pozycjach o różnym charakterze. Debiut nie jest może jego piętą achillesową, ale też nie jest to wyjątkowo silna strona tego zawodnika. Wybory Amerykanina są stosunkowo przewidywalne i w fazie debiutowej nie powinien on stworzyć Radkowi realnych problemów. Scenariusz tego meczu, mam nadzieję, będzie typowy dla ostatnich poczynań Radka w PŚ – sucha partia czarnymi i pressing białym kolorem.
Zupełnie inaczej zapowiada się mecz Janka. Obiektywnie rzecz biorąc w mecz Iwańczuk – Duda nie ma faworyta. Iwańczuk najlepsze lata ma bez wątpienia za sobą, Janek jest w rozkwicie i pnie się do góry. Ale Iwańczuk to gracz osobnej kategorii, jedyny w swoim rodzaju. Jeśli jest w formie, zarówno szachowej, jak i – a może zwłaszcza – psychicznej, to nadal jest w stanie pokonać każdego (!) na świecie. Dowodem na to może być chociażby triumf w ostatnich mistrzostwach świata w szachach szybkich. Nie ma chyba zawodnika na świecie, który czułby się komfortowo grając z Ukraińcem – jemu zawsze może wyjść szachowa perełka, w każdej chwili!
Wasyl ma jednak także drugie, ciemne oblicze – potrafi wpaść w emocjonalny dołek, przegrać walkę z samym sobą. Wtedy jest cieniem samego siebie, gra dużo poniżej możliwości. Sinusoida jego wyników bywa wprost porażająca, a wewnętrzna motywacja nieprzewidywalna. Idealnie zaprezentował to turniej pretendentów w 2013 roku, gdzie Iwańczuk szybko stracił szanse na wygranie turnieju (bo przegrywał swoje partie przez gigantyczne niedoczasy), a potem jakby stracił zainteresowanie zawodami. Nagle jednak zmienił podejście i jak przyznał w wywiadzie… potraktował końcówkę turnieju jak rozgrzewkę przed drużynowymi mistrzostwami Rosji. W efekcie, pokonał tak pierwszego na mecie Carlsena (czarnymi!), jak i drugiego Kramnika. Ot, cały Iwańczuk.
Lwowska legenda jest niemożliwa do zaszufladkowania także pod względem debiutów. Ukrainiec może zagrać każde szachowe otwarcie, a w czasach korzystania z Encyklopedii Szachowej żartowano, że aby się na niego przygotować, należy przejrzeć wszystkie tomy!
Oczywiście, sporo zależy także od Janka. Nasz junior, jak pamiętamy, zakończył swoją pierwszą przygodę z PŚ właśnie na pierwszej przeszkodzie, którą był Iwańczuk. Teraz ma okazję do rewanżu. Po drodze panowie zagrali zresztą jeszcze jedną partię tempem klasycznym – na DME w Reykjaviku w 2015 roku, padł remis (Janek miał czarne). Jutro Janek będzie miał białe i mam nadzieję, że zrobi z tego użytek, choć z drugiej strony – nie jest to konieczne. Pamiętajmy, że w pucharze jedną z taktyk może być dojście do dogrywek. Chociaż Iwańczuk dzierży miano najlepszego szachisty tempem przyspieszonym, to wcale nie sądzę, że Janek byłby w dogrywce na straconej pozycji. W tie-breakach do gry dochodzą emocje, a Polak ma chłodniejszą głowę. Liczę, że to zadecyduje!
*****
Linki do starszych artykułów:
Burza bez Pioruna – PŚ okiem Mateusza Bartla (1.2)