Z czterech pozostałych na tym etapie zmagań pojedynków, aż trzy zakończyły się w „regulaminowym” czasie dwóch partii. Mecze na swoją korzyść rozstrzygnęli Aronian (z Iwańczukiem), So (z Fiedosiejewem), a także Ding Liren (z Rapportem), którzy przy remisach czarnymi, wykorzystali atut białego koloru. W jedynej dogrywce zmierzą się Piotr Swidler i Maxime Vachier-Lagrave.
Linki do poprzednich artykułów znajdują się na dole strony
Z zawodników, którzy dotrwali do ćwierćfinału, chyba najwięcej osób sympatyzowało z Wasylem Iwańczukiem. Genialny Ukrainiec, który jest groźny dla każdego (włącznie z sobą samym), ostatnio niemal zniknął z szachowych aren (między innymi na rzeczy stupolowych warcabów) i kibice są wyraźnie stęsknieni za jego występami. Niestety, na piątej kolejnej przeszkodzie arcymistrz ze Lwowa potknął się. Przeszkoda to była nie byle jaka, bo Lewon Aronian to również gracz nietuzinkowy, a do tego mocno zdeterminowany. Ormianin, który przez dłuższy czas był numerem dwa na światowych listach, miał być głównym rywalem dla Magnusa Carlsena w walce o szachową koronę. Okazało się jednak, że artysta z Kaukazu za każdym razem spalał się w turniejach pretendentów, gdzie presja wyraźnie ograniczała jego szachowe możliwości. Teraz Lewon przyznaje, że zmienił swoje podejście do życia i do ewentualnych osiągnięć ma większych dystans. To, w połączeniu z ciągłym głodem sukcesów wydaje się być bardzo dobrą mieszanką.
W tej parze, o awansie zadecydowała pierwsza partia. Iwańczuk źle rozwiązał problemy debiutowe (prawdopodobnie cenną stratą czasu było 9…a6, przygotowujące ruch c6-c5, który okazał się słaby) i wpadł w nieprzyjemną pozycję jak śliwka w kompot. Mimo bardzo długiego namysłu nad 10. posunięciem, który pochłonął aż 42 minuty, Ukrainiec prochu nie wymyślił, zdecydował się na pryncypialne 10…c5, na które białe były znakomicie przygotowane.
To właśnie w tej pozycji Iwańczuk myślał niemal trzy kwadranse. Wybór nie był ani łatwy, ani przyjemny – z jednej strony 10…c5 wydaje się bardzo ryzykowne, bo pozycja się otwiera, a czarne mają gorszy rozwój, z drugiej strony utrzymujące półotwarty charakter pozycji 10…Sgf6 pozwala na 11.Se5, które sprawia, że czarne stoją bardzo pasywnie. Zapewne i tak było to mniejszym złem, ale Iwańczuk wybrał wspomniane 10…c5. To było wodą na młyn Aroniana i po 11.d5!, exd5 12. Sh4!, Sdf6?! (być może lepsze było 12…Se7) 13. Wd1 i białe stanęły na pograniczu wygranej, z uwagi na to, że nie ma sensownej obrony przed biciem na d5 i następnym e2-e4, które zdarzyło się w partii i dało białym ogromną przewagę pozycyjną. Iwańczuk uznał się za pokonanego po 24. posunięciach, co przez wielu kibiców zostało odebrane jako przedwczesna rezygnacja. Na pewno, kilka posunięć można było jeszcze zrobić, ale trudno uwierzyć w to, że mogłoby to coś zmienić.
W drugiej partii Ukrainiec… wybrał to samo otwarcie, co Aronian w pierwszej. Ormian był jednak świetnie przygotowany i pokazał w jaki sposób można – bez trudu – wyrównać czarnymi. Ocena pozycji od samego początku, aż do samego końca, oscylowała wokół równości i choć Iwańczuk wychodził z siebie (grał bardzo szybko, utrzymywał napięcie, dwa razy wpędził rywala w spory niedoczas), to podobnie jak biblijny Salomon z pustego nalać nie potrafił i pożegnał się z turniejem.
W dwóch pozostałych parach, które zakończyły się w dwóch partiach, scenariusz był taki sam – remis w pierwszej partii i wygrana białych (a zarazem faworytów), w drugiej. Okazało się, że zarówno Rapport, jak i Fiedosiejew nie reprezentują jeszcze takiego poziomu, by sprostać takim tuzom jak odpowiednio Ding Liren i Wesley So. To także wiele mówiąca o obecnych czasach porażka Europy z resztą świata, do której powinniśmy przywyknąć.
Fiedosiejew przegrał swój pojedynek, moim zdaniem, przez zły wybór debiutu. Zawodnik ten słynie z kreatywnej, ofensywnej gry, a tym razem postawił na Obronę Rosyjską. Podopieczny Aleksandra Chalifmana wtopił się tym samym w trend, który w Tbilisi stał się wyraźny – Obrona Rosyjska wróciła do łask. Sam mam sceptyczny stosunek do tego debiutu, a Wesley So pokazał, że czarnymi nie tak prosto grać, zwłaszcza, gdy ma się ciągoty do aktywnej gry. Najciekawszym momentem partii była operacja pozycyjno-taktyczna, która zepsuła czarnym strukturę:
Wesley So wykorzystał teraz ostatni ruch czarnych (22…Gd8-e7?, lepsze było 22…Wf7 ze wszelkimi szansami na remis) i zagrał 23.h4!!. Pionka nie można zbić skoczkiem z uwagi na to, że goniec na e7 nie ma wówczas wystarczającej obrony, a pozostawienie ataku białych bez reakcji skutkowałoby stratą przestrzeni i potencjalnymi problemami z królem. Rosjanin zagrał zatem 23…gxh4 i po 24.Sf4!, Wf7 25.He6!, Hxe6 26. Wxe6 powstała końcówka, w której białe mają tymczasowo pionka mniej, okazał się być dużo lepsza dla białych z uwagi na niedostatki strategiczne pozycji czarnych – gorszą strukturę i ustawienie pionków skrzydła hetmańskiego na czarnych polach. Do tych mankamentów doszła także większa aktywność białej wieży i dlatego Fiedosiejew nie zdołał się uratować.
Wygrana So byłą bardzo przekonująca, podobnie jak awans Ding Lirena. Chińczyk zagrał nową ideę w dość często granej pozycji, którą było 9.We1. Nie jest do końca jasne, jaki jest sens tego posunięcia, choć zapewne chodzi o to, że wieża może wspomóc posunięcie e2-e4 w różnych sytuacjach. Rapport tego posunięcia nie znał i odpowiedział mało konkretnym, choć zarazem sprytnym, 9…a6, chcąc zejść z przygotowań swojego oponenta, nie psując zarazem swojej pozycji i nie podejmując żadnych odpowiedzialnych decyzji. Ding w odpowiedzi myślał aż 16 minut, wybierając posunięcie 10.Se5. To jedno z głównych posunięć zamiast 9.We1, a jaka jest różnica wynikająca z wtrącenia posunięć We1 i a6 widać w wariancie, który miał miejsce w partii.: 10…Sxc3 11.Gxc3, Gxg2 12. Kxg2.
Teraz po 12…c5 13. dxc5, bxc5 14. Hd6 czarne nie mają ruchu 14…Hb6. który przy pionku na a6 jest główną odpowiedzią czarnych. Mimo to, można było się na to zdecydować, bo można zagrać 14…Ge7 i pozycja czarnych nie wygląda specjalnie źle. Warte rozpatrzenia w miejsce 12…c5 były także ruchy 12…d5, choć wtedy białe grają 13.cxd5, exd5 14.e4!, dxe4 15. Hg4!? i powinny stać lepiej, oraz 12…Gxe5, co prowadzi do nietypowej struktury, w której czarne nie powinny stać gorzej. Zamiast którejkolwiek z tych opcji Węgier zagrał jednak 12…d6?!, które po 13.Sg4, Ge7 14. e4 dało białym lepszą grę. Dalsza część partii w wykonaniu Dinga robi wrażenie – Chińczyk grał bardzo konkretnie, najpierw rozbijając pozycję czarnych,a potem transformując przewagę do końcówki wieżowej z pionem przewagi, którą bez trudu wygrał.
Ciekawie było także w starciu Swidlera z Vachier-Lagravem. Choć, bez wątpienia, faworytem jest Francuz, to zawodnik z Sankt Petersburga pokazuje, że nie bez kozery uznawany jest za specjalistę od gry w turniejach pucharowych i o gry o wysoką stawkę w ogóle. Swidler w mniej ważnych turniejach, czy choćby w Bundeslidze, wygląda jak pokojowo nastawiona owieczka, w turniejach wysokiej rangi potrafi przemieniać się w lwa, co pokazał już nie raz. Przypomnijmy, że w Baku Rosjanin doszedł do samego finału, gdzie po dramatycznej walce (prowadził w czteropartiowym meczu 2-0 i w trzeciej partii mógł forsować remis) przegrał z Siergiejem Karjakinem.
W pierwszym pojedynku Swidler miał białe i po ciekawie rozegranym debiucie stanął lepiej. Być może mógł uzyskać coś więcej niż lepsza końcówka, ale i po wymianie hetmanów jego szanse wyglądały bardzo obiecująco. W tej pozycji na pewno można było pokusić się o więcej niż szybka wymiana wszystkich figur i przejście do remisowej wieżówki.
Bardziej emocjonujące było drugie starcie, choć zakończone w nieoczekiwanym momencie. Interesujący – na tyle ile może być Partia Włoska – był już debiut, bo Swidler po swoim ruchu 9…a5 dostał pozycję bez tempa – dokładnie taka pozycja powstała w partii Kramnik – Anand w tym roku. Mimo straty tempa, okazało się, że czarnym nic nie dolega, a zużyty czas przez obu graczy może świadczyć o tym, że te schematy znali (albo przynajmniej jeden z nich blefował). Ciekawe rzeczy zaczęły się dziać już kilka posunięć później, po tym jak Vachier ruszył pionem f2. W pozycji po 18.Kh2 wszystko zapowiadało burzę na szachownicy.
Swidler mógł w tej pozycji wziąć pionka po 18…Gxd4 19. cxd4, Hxb5, ale zapewne ocenił, że po pojawieniu się dodatkowego pionka w centrum, potencjał atakujący białych będzie spory. Faktycznie, po 20.Wa3!?, w celu szybkiego włączenia ostatniej figury do gry atak białych robi się groźny – f4-f5 w połączeniu z ofiarą gońca na h6 może rozbić pozycję czarnego króla. Konkretów jednak, na pierwszy rzut oka, nie widać, a pionek przewagi byłby realną kartą przetargową. Zamiast tego, Rosjanin popełnił dwa błędy z rzędu. Najpierw wybrał 18…We7?!, a po 19.Sdf5 zamiast odejść na e8, zagrał 19…We6?. Gdyby w tym momencie białe znalazły oryginalne, choć z drugiej strony często spotykane w tego typu strukturach, 20.Hd2!! – z groźbą Sxg7 i potem f4-f5, z atakiem na pionka h6 i matowym atakiem – wówczas dzisiaj nie oglądalibyśmy tie-breaków. Pozycja czarnych jest wówczas kompletnie przegrana. To, że Francuz nie znalazł ruchu Hd2 świadczy o jednym – dotarliśmy do etapu zmagań, w którym zawodnicy grają słabiej niż normalnie, a duże przeoczenia, które wynikają ze zmęczenia fizycznego i psychicznego, będą teraz bardziej prawdopodobne niż wcześniej.
Zamiast wygrania partii, MVL wymusił… wzięcie pionka i jego pozycja stała się gorsza. Kiedy wydawało się, zwłaszcza patrząc na komputerową ocenę pozycji, że czarne rozpoczną systematyczną realizację przewagi, to Rosjanin zaproponował remis. Oczywiście, czarne nie mogły czuć się nazbyt komfortowo, bo ewentualny przełom e4-e5 wisiał cały czas w powietrzu, ale zarazem pion przewagi w tego typu pozycji to naprawdę niemała przewaga. Podsumowując, można powiedzieć, że obie strony mają czego żałować, a po dogrywce, która startuje dziś o godzinie 13:00, powodów do bicia się w piersi na pewno będzie jeszcze więcej!
(Update 15:30) Więcej do żałowania będzie miał Swidler, który w dogrywce nie istniał. Francuski arcymistrz grał bardzo szybko, cały czas stawiając Rosjanina pod presją czasową. W pierwszej partii, MVL nie wykorzystał przewagi białego koloru, mimo tego, że wpędził rywala w poważny niedoczas. Pozycja była już jednak bardzo sucha i nie dało się z niej za wiele uzyskać. W drugim barażu pojedynku Swidler wybrał to samo otwarcie, które próbował w klasycznej części meczu. Tym razem jednak Francuz był lepiej przygotowany, gładko wyrównał, a potem – w niestandardowej pozycji – okazał się lepszy i pewnie wykorzystał niepewną grę przeciwnika. To oznacza, że na już na etapie półfinałów nie zobaczymy żadnego Rosjanina!
Pary półfinałowe (19-20 września partie klasyczne, 21 dogrywki, 18 września jest dniem wolnym!)
(Update 15:30) Vachier-Lagrave – Aronian
So – Ding
*****
Linki do poprzednich artykułów:
Zemsta faworytów – PŚ okiem Mateusza Bartla (4.3)
Carlsen nie wygra Pucharu Świata – PŚ okiem Mateusza Bartla (3.3)
Polacy jadą do domu, grad niespodzianek – PŚ okiem Mateusza Bartla (2.3)
Polacy w barażach, Anand i Karjakin za burtą! – PŚ okiem Mateusza Bartla (2.2)
Polacy na remis, Anand przegrywa – PŚ okiem Mateusza Bartla (2.1)
Duda zagra z Iwańczukiem – PŚ okiem Mateusza Bartla (1.3)
Burza bez Pioruna – PŚ okiem Mateusza Bartla (1.2)