Wiele kontrowersji budzi start naszej najlepszej zawodniczki arcymistrzyni Moniki Soćko w Pucharze Świata Kobiet w Teheranie. Zawodniczki występują tam bowiem w chustach zakrywających głowy, czyli w hidżabach, co jest powszechną praktyką wśród kobiet w Iranie.
Ze startu w Pucharze Świata w Teheranie zrezygnowało kilka zawodniczek argumentując tym, że w Iranie w dalszym ciągu łamane są prawa kobiet, a zmuszanie kogokolwiek do noszenia hidżabu jest właśnie symbolem tych represji.
Zacznijmy może od próby odpowiedzi na pytanie, czy sportowiec układając swój kalendarz startów powinien brać pod uwagę sytuację polityczną w danym kraju, do którego się wybiera lub też religię, jaka w danym kraju obowiązuje. Warto wspomnieć, że w przypadku Iranu te dwie sfery się akurat wzajemnie przenikają – polityka jest ściśle związana z religią, a religia ściśle związana z polityką.
Niestety, w większości przypadków nie ma prostych odpowiedzi na trudne pytania – wydaje się więc, że tu idealnie pasuje odpowiedź: “to zależy”. Na pytanie czy wystąpiłbyś/wystąpiłabyś w zawodach sportowych na terenach okupowanych przez tzw. Państwo Islamskie zdecydowana większość zawodników/zawodniczek prawdopodobnie odpowiedziałaby, że nigdy w życiu. Ale kiedy sytuacja nie jest aż tak jednoznaczna, przynajmniej z naszego punktu widzenia, to sprawy się zaczynają komplikować.
Arenami zmagań sportowych są, były i pewnie będą w przyszłości bardzo różne kraje, od takich które uznajmy jako w pełni demokratyczne, po takie, w których prawa człowieka są w sposób oczywisty łamane. Pamiętamy wiele bojkotów, choćby tych które dotyczyły Igrzysk Olimpijskich w Moskwie w 1980 roku, gdzie nie startowało wiele państw tzw. zachodnich oraz Igrzyska w Los Angeles cztery lata później, gdzie nie przyjechały kraje tzw. bloku wschodniego. Czy coś z tego pozytywnego wynikło?
Będę więc bronił tezy, że sport należy całkowicie oderwać od sfery polityki czy religii, a zawodnicy, być może nielicznymi wyjątkami, powinni startować wszędzie tam, gdzie są organizowane zawody sportowe. Pamiętajmy, że decyzje odnośnie lokalizacji zawodów sportowych są podejmowane przez działaczy, a nie przez zawodników. W przypadku Pucharu Świata Kobiet decyzja o umiejscowieniu turnieju w Teheranie w była podjęta przez międzynarodową organizację szachową FIDE. Jak wiadomo nie było innych chętnych do zorganizowania tych zawodów, a Iran wyłożył na turniej niebagatelną sumę co najmniej 540.000 USD, w tym 20% na rzecz FIDE.
Jeśli mówimy już o pieniądzach, to warto wspomnieć, że za sam start w Pucharze Świata w Szachach zawodniczki otrzymują znaczące honoraria: za udział w pierwszej rundzie zawodniczka odpadająca otrzymuje 3.750 USD, w drugiej 5,500 USD, w trzeciej 8.000 USD, w czwartej 12.000 USD, piątej 20.000 USD, szóstej 30.000 USD, a zwyciężczyni otrzymuje 60.000 USD. Pamiętajmy, że dla zawodniczek są to znaczące kwoty i trudno żeby rezygnowały one z możliwości rywalizacji z powodów pozasportowych – jak każdy muszą za coś żyć.
Jest jeszcze jeden argument który przemawiał za startem naszej zawodniczki w tym turnieju – Ministerstwo Sportu i Turystyki odmówiło polskim zawodniczkom, które we wrześniu 2016 roku osiągnęły historyczny sukces i zdobyły po 77 latach srebrny medal na Olimpiadzie Szachowej w Baku (Azerbejdżan), wypłaty stypendiów sportowych. Dla MSiT Olimpiada Szachowa, to nie są mistrzostwa świata, ani tym bardziej Europy, ani też Igrzyska Olimpijskie, a tylko te zawody są wymienione w rozporządzeniu, na podstawie którego można otrzymać stypendium. Za co więc ma żyć i trenować zawodniczka, skoro nie może za sukces otrzymać stypendium sportowego?
A właśnie, jeśli chodzi o Baku i Azerbejdżan, które było niedawno organizatorem Igrzysk Europejskich, też były kontrowersje. A jednak nasi sportowcy, i mowa w tym przypadku nie o szachistach, na Igrzyska Europejskie pojechali. Tegoroczne Mistrzostwa Europy w Szachach będą organizowane na przełomie maja i czerwca w Mińsku na Białorusi. Ktoś może powiedzieć, no ale tam przecież rządzi reżim Łukaszenki i nasi sportowcy nie powinni tam jechać dla kilku srebrników. A może jednak nie, może jesteśmy “uczuleni” jedynie na islam, i sytuacją na Białorusi już się nie przejmujemy? I tak można bez końca …
Wracając na koniec do Iranu, znam osobiście Prezydenta Federacji Szachowej tego kraju Mehrdada Pahlevanzadeha, z którym mam przyjemność współpracować w Komisji Przepisów Gry FIDE. Jestem przekonany, że zrobi on wszystko, aby mistrzostwa w Teheranie były udane, a zawodniczki wracały jedynie z miłymi wspomnieniami.
Trzymajmy kciuki za Monikę!
Tomasz Delega
Prezes Polskiego Związku Szachowego