Radosław Wojtaszek (fot. PZSzach)
(Maciej Sroczyński) Jak oceniasz swój start na Mistrzostwach Europy?
(Radosław Wojtaszek) Mieszane uczucia, przez 10 rund grałem bardzo pewnie, praktycznie w żadnej z partii nie byłem zagrożony przegraną. Niestety ostatnia partia zatarła prawie całe bardzo dobre wrażenie z mojego występu. W normalnych okolicznościach performance 2763 i +7 na ELO uznałbym za dobry wynik, ale przez ostatnią partię pozostał oczywiście ogromny niedosyt.
(MS) Jakie było Twoje podejście do ostatniej rundy z Jobavą. Dlaczego Gruzin jest dla Ciebie, aż tak niewygodnym rywalem.
(RW) Tak jak mówiłem, przez 10 rund byłem zadowolony ze swojej gry i postawy. Wiem, że niektórzy mogą uważać, że na finiszu grałem krótkie partie, ale z boku nie widać szczegółów, a krytykować bardzo łatwo. Jedyną krótką partię zagrałem w 9 rundzie, kiedy to przeciwnik wymusił na mnie trzykrotne powtórzenie. W 10 rundzie grałem o pełną pulę, odrzuciłem szybką propozycję remisu. Miałem szansę dostać dużą przewagę, ale przeoczyłem bardzo silne 16.cxd5! Potem pozycja się wyrównała, można powiedzieć, że to przeciwnik w końcowej pozycji miał lepsze praktyczne szanse. Gdybym chciał „dojechać” do końca turnieju na remisach to po prostu bym się zgodził na propozycję remisu Vallejo. Nie interesowało mnie zapewnienie sobie awansu na PŚ, chciałem grać o medal i bardzo żałuje, że go nie zdobyłem.
Moich partii z Jobavą nie jestem w stanie racjonalnie wytłumaczyć. Oczywiście prezentuje on styl, który nie do końca mi odpowiada. Zawodników o takim stylu jest jednak wielu, ale tylko z nim mam tak złe wyniki. Przed partią nastawiałem się po prostu na grę. Wiedziałem, że mam minimalne szanse na złoto, ale wiedziałem też, że przy przegranej spadnę z podium. Zagrałem niestety jedną z najgorszych partii w ostatnim czasie. Na wnioski przyjdzie jeszcze czas, ale wierzę, że wyciągnę prawidłowe i taka sytuacja już się nie powtórzy.
(MS) Nie było z wami trenera kadry narodowej Bartosza Soćko. Czy w jakikolwiek sposób wpłynęło to na końcowy wynik zawodników?
(RW) W moim przypadku nie miało to żadnego wpływu. Jestem już ukształtowanym zawodnikiem i szczególnie w zawodach indywidualnych nie potrzebuję żadnego trenera. Zresztą z Bartoszem zostajemy w kontakcie cały czas i wiem, że jakbym miał jakiś problem to mógłbym się do niego zwrócić. Dla mnie dużo ważniejsze jest mieć sekundanta i przy tej okazji chciałem podziękować Grześkowi Gajewskiemu, który pomagał mi w przygotowaniu do partii.
Kacper Piorun (fot. PZSzach)
(MS) Jak oceniasz swój start na Mistrzostwach Europy?
(Kacper Piorun) Jako, że to był mój debiut na Mistrzostwach Europy w szachach klasycznych, to jestem zadowolony ze swojego występu. Pomimo paru kryzysowych momentów, udało mi się wytrzymać psychicznie i kondycyjnie do końca turnieju oraz skończyć w pierwszej dziesiątce, co dało mi też awans do Pucharu Świata.
(MS) Co sądzisz o systemie rozgrywek?. Można było zauważyć bardzo remisowe podejście w ostatnich rundach.
(KP) Można zauważyć to remisowe podejście w ostatnich rundach, aż 23 miejsca są premiowane miejscem w Pucharze Świata, nic dziwnego że wielu zawodników nie chce w końcowej fazie turnieju podejmować ryzyka.
Moim zdaniem, ranga turnieju Mistrzostwach Europy na tym cierpi – w takim turnieju na pierwszych stołach powinno się walczyć o medale, czy pierwszą dziesiątkę, a nie tylko myśleć o awansie do kolejnego turnieju i robić remisy. Łatwo powiedzieć, trudniej zrobić – sam zacząłem robić remisy pod koniec turnieju, ale prawdopodobnie więcej nie mogłem z tych partii wyciągnąć.
(MS) Jak oceniasz organizacje zawodów?
(KP) Jeżeli chodzi o organizację turnieju to nie było tragedii – przyzwoita sala gry, położona w nowej części miasta. Dodatkowo, mieliśmy (jako reprezentacja) zakwaterowanie w dobrym hotelu, z przyzwoitym wyżywieniem oraz z obsługą na wysokim poziomie.
Mateusz Bartel (fot. PZSzach)
(MS) Jak oceniasz swój start na Mistrzostwach Europy?
(Mateusz Bartel) Wynik mówi sam za siebie – zagrałem zły turniej i skończyłem poniżej oczekiwań. Nie mam żadnych powodów żeby być zadowolonym.
(MS) Dlaczego widzieliśmy w Twoi wykonaniu tak dwie różne połowy turnieju? Czy któraś runda była dla Ciebie przełomowa?
(MB) Nie umiem odpowiedzieć na to pytanie, sam jestem zaskoczony, że tak się „rozwaliłem”. Kluczowa była – to akurat mogę powiedzieć z pewnością – partia w 8 rundzie. Miałem wówczas +4, zostałem skojarzony z Goganowem, miałem drugi raz z rzędu białe. W takich okolicznościach chciałem powalczyć o wygraną i włączyć się do walki o najwyższe miejsca. Jak się okazało, chciałem chyba za bardzo – w tej partii myślałem zdecydowanie za długo i za bardzo chciałem znaleźć coś konkretnego już w debiucie. Nic takiego jednak nie znalazłem, przegrałem dość gładką partię i od tego momentu zaczął się początek końca.
(MS) Jak oceniasz szanse reprezentacji na Olimpiadzie w Baku. Czy jesteście w stanie sięgnąć po medal?
(MB) Mamy bardzo ciekawą drużynę, być może najciekawszą od lat. Za sprawą Kacpra Pioruna, który przebojem wdarł się do krajowej czołówki, zyskaliśmy bardzo ciekawego gracza, który ma wiele wspaniałych cech i chyba takiego zawodnika nam brakowało. Czy to pomoże naszej drużynie, żeby zająć najwyższe miejsce od lat? Tego nie wie nikt, bo Olimpiada to loteria. Nie zmienia to jednak faktu, że mówienie o medalu jest zwyczajnie głupie – wystarczy spojrzeć na składy czołówki (USA, Rosja, Chiny, Ukraina, to tylko pierwsze z brzegu „kosmiczne” ekipy). Owszem, będziemy walczyć jak najlepiej potrafimy, ale jeśli wierzyć racjonalnym przesłankom, to medal pozostaje na razie w sferze marzeń, a realna jest walka o miejsca w przedziale 5-10.
Jan-Krzysztof Duda (fot. http://www.tygodnikprzeglad.pl)
(MS) Jak oceniasz swój start na Mistrzostwach Europy?
(Jan-Krzysztof Duda) Oczywiście założenia przed turniejem były zupełnie inne niż końcowy rezultat. Z każdych zawodów staram się jednak wyciągać wnioski, aby móc uniknąć takich samych błędów w przyszłości. Jeżeli chodzi o sam przebieg turnieju to kluczowa była porażka z Rosjaninem Demchenko (a w zasadzie moment gdzie zagrałem 28.Wd2?, co dopuściło do 28…h5! i pozycja się skomplikowała; 28.Hh6+! i 29.Wd2) która zadecydowała o tym że, zamiast wyjść na „plus trzy” i walczyć o medal musiałem gonić czołówkę.
(MS) Jednym z Twoich celów było wejście do Puchary Świata. Szansa na to pojawiła się w ostatniej rundzie, jak z Twojej perspektywy wyglądał pojedynek z Włochem Codenottim
(JKD) Wiele osób może powiedzieć, że w ostatniej rundzie miałem dobre kojarzenie, którego nie wykorzystałem. Fakt było dobre, byłem faworytem, ale wygrywanie czarnymi na zamówienie nigdy nie jest proste. W partii pojawił się wariant Ałapina, którego się spodziewałem. Nawet miałem końcówkę przeciwko izolakowi, ale aktywność figur mojego przeciwnika co najmniej kompensowała ten fakt. Pomimo tego udało mi się przeciwnika przechytrzyć i uzyskać pionka przewagi, jednak realizacja nie była taka prosta jak na początku sądziłem. Nawet ciężko było dojście do końcówki 4 pionki vs 3 pionki na jednym skrzydle, co i tak powinno być remisowe. Z pewnością moja realizacja nie była idealna, gdyż mój przeciwnik mógł nawet przejść do pionkówki. Cóż taki jest sport.
(MS) Gdy Ty musiałeś wygrywać, niektórzy zawodnicy na wyższych szachownicach szybko remisowali, zapewniając sobie Tym samym awans do Puchary Świata. Czy w jakikolwiek sposób wpłynęło to na przebieg pojedynku ostatniej rundy?
(JKD) Remisy były do przewidzenia. Dla mnie nie miało to żadnego znaczenia bo i tak musiałem swoją partie wygrać. Generalnie jestem zawodnikiem, który dopiero w kluczowych momentach zastanawia się co mi daje jaki wynik. Z założenia gra się po to aby wygrywać, wiec staram się szybko nie remisować. Gdybym był jednak w podobnej sytuacji, w której remis jest wystarczający do awansu na Puchar Świata, to pewnie też bym długo nie grał.
Dariusz Świercz (fot. PZSzach)
(MS) Jak oceniasz swój start na Mistrzostwach Europy?
(Dariusz Świercz) Nie jestem zadowolony ze swojego występu na ME. Moim celem było zakwalifikowanie się do Pucharu Świata i niestety nie udało mi się tego dokonać. Szkoda, że zabrakło trochę do awansu, ale cieszę się z tego, że moje partie były bardzo ciekawe i waleczne.
(MS) Byłeś najbardziej bezkompromisowym zawodnikiem naszej reprezentacji. Zremisowałeś tylko dwie partie. Czy agresywna gry, obarczona ryzykiem była Twoją strategią na tym turnieju?
(DŚ) Ciężko jednoznacznie stwierdzić czy była to moja strategia na ten turniej. Myślę, że turniej po prostu tak się ułożył – w drugiej rundzie, gdzie miałem ogromną przewagę i bardzo dobre szanse na wygraną, zdarzyła się wpadka. W efekcie niewykorzystanych kilku szans (jak np. ze Stefansonnem czy Antipovem) aby zrealizować cel, jakim był awans do PŚ. Musiałem podejmować czasami bardziej ryzykowne decyzje zarówno na szachownicy, jak i w przygotowaniu debiutowym. Myślę, że w jakimś stopniu przełożyło się to na wyniki.
(MS) W jaki sposób przygotowywałeś się do kolejnych rund. Czy były wspólne analizy i konsultacje z pozostałymi zawodnikami z reprezentacji?
(DŚ) Do partii przygotowywałem się jak zawsze, pod kątem debiutów i wariantów oraz biorąc pod uwagę słabe i silne strony przeciwnika. W zdecydowanej większości przypadków bazowałem na własnych analizach, choć zdarzyło się, że poprosiłem o pomoc Radka Wojtaszka.