Zemsta faworytów – PŚ okiem Mateusza Bartla (4.3)

1575

Po trzeciej rundzie Pucharu, która okazała się zgubna dla wielu faworytów, na czele z mistrzem świata Magnusem Carlsenem, w czwartej faworyci wzięli rewanż. Z ośmiu pozostałych par, w trzech szanse były bardzo wyrównane, ale w pozostałych pięciu różnica klasa była dość wyraźna. W takich parach, za każdym razem, triumfował lepszy z arcymistrzów.

Linki do poprzednich artykułów znajdują się na dole strony

Na tak zaawansowanym etapie, gdzie na placu boju pozostało zaledwie szesnastu zawodników, coraz trudniej mówić o faworytach. Mimo wszystko, aż w pięciu parach nie miałem wątpliwości, czyje szanse na awans są większe (faworyci są „pogrubieni”):

Piotr Swidler – Bu Xiangzhi  3-1

Wesley So – Badur Dżobawa 2,5-1,5

Lewon Aronian – Danił Dubow 1,5-0,5

Ding Liren – Wang Hao 1,5-0,5

Władimir Fiedosiejew – Maksim Rodsztejn 3-1

Owszem, w niektórych z tych par różnice rankingowe były nie aż tak duże, ale jednak osoba faworyta w każdym z pojedynków była jasna. Trudno omawiać każde starcie, a niektórych w ogóle nie ma sensu opisywać – wygrane Dinga, So czy Swidlera były bardzo pewne i zasłużone. Natomiast kilka linijek wygranym Fiedosiejewa i Aroniana warto poświęcić.

Mecz Fiedosiejew – Rodsztejn był – dla mnie trochę nieoczekiwanie – wyjątkowo dramatyczny. Zawodnik z Izraela od wielu lat ma ustabilizowaną renomę solidnego arcymistrza z okolic 2700, którego mocną stroną jest przygotowanie debiutowe. Arcymistrz na poziomie, ale bez błysku – tak w skrócie można Maksima opisać. Kiedy Fiedosiejew wygrał czarnymi pierwszą partię (ogromy błąd białych 35.Sc4?? Rosjanin wykorzystał piękną kombinacją po – uwaga! – minucie namysłu!) wydawało się, że mecz jest rozstrzygnięty. Okazało się, że – po raz pierwszy w tym turnieju (jeśli się nie mylę) – ktoś, w tym wypadku Rodsztejn, odegrał się czarnymi!  Jestem pod sporym wrażeniem tej partii, bo czarne w bardzo przemyślany sposób, nieustannie utrzymując napięcie, kreowały przed przeciwnikiem problemy, które w końcu poskutkowały błędem i przegraną.

Włarimir Fiedosiejew
fot. Anastasia Karlovich/www.tbilisi2017.fide.com

W dogrywce także było ciekawie, choć – prawdę mówiąc – byłem pewien, że Fiedosiejew wygra. Warte wspomnienia jest to, że Rodsztejn w pierwszej partii barażu wykonał nieprawidłowy ruch. Od pewnego czasu, chyba od 1.07.2017, taki ruch w szachach szybkich przegrywa, ale nie na Pucharze Świata. Nie znam dokładnych regulacji, ale okazuje się, że jeśli do partii dedykowany jest oddzielny sędzia – a tak jest na PŚ – wówczas partia ta traktowana jest jak partia tempem klasycznym. Dziwne, nieprawdaż?

Bardzo ciekawy, choć zakończony w regulaminowym czasie, był także mecz Aronian – Dubow. Nie zagłębiałem się w niuanse, ale wydaje się, że to starcie nie stało na najwyższym poziomie, co dla kibiców oznacza to najczęściej nieoczekiwane emocje. W pierwszej partii grającymi czarnymi Aronian nie miał po debiucie żadnych problemów (mimo, że Dubow słynie z ciekawych idei, o czym boleśnie przekonał się Karjakin), a potem nawet przechwycił inicjatywę. Po 20.d5 czarne stały już lepiej i wiele wskazywało na to, że Aronian zrobi z tego użytek. Rosjanin, widząc trudność swojej pozycji, oddał jakość, co nie powinno uratować połówki, ale zupełnie nieoczekiwanie, odniosło pożądany skutek.

Lewon Aronian
fot. Maria Emelianova/www.tbilisi2017.fide.com

W drugiej partii było podobnie, o tyle, że czarne znowu stanęły świetnie. Trudno uwierzyć w to, że pozycja, która po 18. posunięciach wydawała się być tylko na dwa wyniki – wygrana czarnych bądź remis, zakończyła się triumfem białych. Dalsze perypetie były mocno zaskakujące, a Aronian świetnie wyczuł moment, w którym z ofiary przeobraził się w oprawcę i od 30.We1! zaczął grać na wygraną. Po 45. ruchach doszło do ciekawej, wygranej dla białych, końcówki. Jak się okazało, nie była to kaszka z mleczkiem. Ba, Aronian tej wygranej niemal nie wygrał! Po raz pierwszy wygraną wypuścił w 73. posunięciu (pozycja po g3 na diagramie poniżej, remisują trzy ruchy, z których najbardziej narzuca się 73…Kh5), a potem – jak twierdzą tablice Nalimowa – jeszcze parę razy wypuszczał wygraną.

8/8/4K1k1/6p1/4b3/6P1/3R4/8 b - - 0 1

Ostatecznie jednak, ostatni pomylił się Dubow, co było o tyle zaskakujące, że miał na zegarze bardzo dużo czasu i śmiało mógł wykorzystać jedną z kilku nadarzających się okazji, by dzisiaj grać w dogrywkach.

Pozostałe trzy pojedynki, czyli:

Richard Rapport – Jewgienij Najer 2,5-1,5

Wasyl Iwańczuk – Anish Giri 1,5-0,5

Maxime Vachier – Lagrave – Aleksander Griszczuk 3,5-2,5

na dobrą sprawę nie miały faworytów. Nieoczekiwanie, mecz Iwańczuk – Giri był bardzo jednostronny. Ukrainiec ani przez moment nie miał problemów i w obu partiach był stroną przeważającą. Mecz mógł zakończyć się wynikiem 2-0, ale Wasyl postanowił uniknąć ryzyka i w wygranej pozycji dał wiecznego szacha.

Pasjonującym starciem była walka Rapporta z Najerem. Styl Węgra nie uznaje kompromisów i w jego partiach zawsze dochodzi do ciekawych pozycji. Gdy Richard jest w formie, potrafi rozgrywać fantazyjne partie z wykorzystaniem niecodziennych idei, ale może także przegrać po bardzo słabej grze. W Tbilisi wydaje się być dobrze dysponowany, choć to samo można było powiedzieć o jego rywalu, który rundę wcześniej odprawił Caruanę. Po bardzo zaciętej grze ostatni pomylił się Najer i to on musi wracać do domu.

Ostatni w grze pozostali MVL oraz Griszczuk. Ten mecz, jakich coraz więcej będziemy mieli w dalszych etapach, można uznać za przedwczesny finał. Jestem w stanie wyobrazić sobie obu panów w finale każdych rozgrywek i niewykluczone, że Maxime dotrwa do tej fazy. Po stosunkowo mało ciekawych remisach w partiach 1-4, wydarzenia przyspieszyły w partiach 5-6. Najpierw Francuz pewnie wygrał pierwsze starcie tempem 10’+10″, ale w rewanżu Griszczuk pokazał swoją klasę, kiedy z lekkiej przewagi, doprowadził do wygranej końcówki. Największe szanse na końcowy triumf Rosjanin miał w poniższej pozycji:

chess diagram as animated GIF file

Gdyby teraz nastąpiło narzucające się 44.h3!, aby zatrzymać marsz pionka g5, to wygrana byłaby prostsza – wystarczyłoby przerzucić wieżę na linię 'f’, w celu odpędzenia króla, bądź zagrania h4 (przy gońcu na f4). Griszczuk pozwolił jednak pionkowi dojść dalej, nawet do g3. Co prawda, nie zmieniało to oceny pozycji – nadal była to teoretycznie wygrana, ale przy pionku na g3 zawsze jest trudniej. Ta pozycja, zresztą, wcale nie jest prosta do wygrania bez tego piona, o czym boleśnie przekonał się autor tych słów. Metoda wygrania nie jest prosta, ale jedna rzecz jest prosta i znana – pion białych (czarnych) nie może przekroczyć czwartej (piątej) linii. Griszczuk w później fazie partii poszedł swoim pionem do przodu i tym samym mógł żegnać się z turniejem.

Aleksander Griszczuk
fot. Anastasia Karlovich/www.tbilisi2017.fide.com

****

Pary ćwierćfinałowe:

Piotr Swidler – Maxime Vachier-Lagrave

Lewon Aronian – Wasyl Iwańczuk

Wesley So – Władimir Fiedosiejew

Richard Rapport – Ding Liren

Link do strony zawodów

*****

Linki do poprzednich artykułów:

Carlsen nie wygra Pucharu Świata – PŚ okiem Mateusza Bartla (3.3)

Polacy jadą do domu, grad niespodzianek – PŚ okiem Mateusza Bartla (2.3)

Polacy w barażach, Anand i Karjakin za burtą! – PŚ okiem Mateusza Bartla (2.2)

Polacy na remis, Anand przegrywa – PŚ okiem Mateusza Bartla (2.1)

Duda zagra z Iwańczukiem – PŚ okiem Mateusza Bartla (1.3)

Burza bez Pioruna – PŚ okiem Mateusza Bartla (1.2)

Dobra runda Polaków! – PŚ okiem Mateusza Bartla (1.1)

Puchar Świata okiem Mateusza Bartla