Carlsen nie wygra Pucharu Świata – PŚ okiem Mateusza Bartla (3.3)

1849

Chyba nikt nie mógł spodziewać się takiego obrotu spraw. Choć w turnieju zostało już zaledwie 32 zawodników, to działo się wyjątkowo dużo! Odpadł mistrz świata, Magnus Carlsen, w jego ślady poszło wielu faworytów, takich jak choćby Władimir Kramnik czy Hikaru Nakamura, a dopiero w dogrywkach do czwartej rundy awansowali Lewon Aronian, Anish Giri czy Aleksander Griszczuk. W mediach głośno było także o „aferze szortowej”, w wyniku której do gry nie podszedł sensacyjny zwycięzca z II rundy (pokonał Vishy’ego Ananda), Anton Kovalyov.

Linki do poprzednich relacji znajdują się na dole strony.

Kiedy dowiedziałem się o tym, że Magnus Carlsen podpisał kontrakt z FIDE i przyjedzie do Tbilisi, nie mogłem zrozumieć jego decyzji. Genialny Norweg, aktualny mistrz świata, zdecydował się na grę w cyklu, który ma wyłonić jego przeciwnika. Brzmi to jak czysty absurd. Nie wiem, czy chodziło o to, że Carlsen chciał zagrać na nosie światowej federacji, z którą nie ma najlepszych relacji, czy może – jak twierdził w wywiadach – uważa, że puchar to ciekawy format, a on sam jest zwolennikiem, aby w ten sposób wyłaniać najlepszego szachistę świata – omijając wszelkie turnieje pretendentów czy mecz. Mogło chodzić również o to, że geniusz z Północy nie wygrał w tym roku żadnych (!) zawodów i chciał powalczyć w takim niewyobrażalnie silnym turnieju, aby coś udowodnić – sobie i innym.

Na pierwszy rzut oka wydawało się, że jaka by jego motywacja nie była, Norweg jest głodny wygranej i niebywale skupiony na tym, aby przejść kolejne etapy i z Gruzji wyjechać z głównym trofeum. Podobno, przywiózł ze sobą kucharza, z czego nieco szydzono w Internecie, jako że Gruzja uznawana jest za kraj niesamowicie smacznej i ciekawej kuchni.

Rozpędzony mistrz świata wygrał cztery pierwsze partie – najpierw pokonał amatora z Nigerii, a następnie doświadczonego Aleksieja Driejewa. Obaj gracze zostali odprawieni bez straty punktu, ale nie mogło to jeszcze świadczyć o realnej formie Magnusa – przeciwnicy byli od niego wyraźnie słabsi.

Pierwszym poważnym testem było starcie z Xiangzhim Bu i jak się okazało – pierwszy test został przez Carlsena oblany. Choć, bez wątpienia, jest to sensacja, to zarazem należy pamiętać, że Chińczyk nie jest zawodnikiem przypadkowym. W latach 90. był najmłodszym arcymistrzem świata, później przez wiele lat kręcił się w okolicach rankingu 2700. Ostatnie sezony nie były dla niego zbyt udane – między innymi dlatego, że zawodnicy ok. 30. lat są w Chinach uznawani za mało perspektywicznych, a system szkolenia niemal zmusza ich do odejścia od wyczynu w stronę trenerki i wychowywania przyszłych pokoleń. Bu już kilka lat temu przyznawał w rozmowach kuluarowych, że jego profesjonalna kariera dobiegła końca, trening nie jest poważny, a starty niezbyt częste. Nie wiem czy od tego czasu coś się zmieniło, ale nie zdziwiłbym się, gdyby było bez zmian. W końcu szachy to jedyna dyscyplina sportu, w której brak pracy nie musi się odbić w jednym czy drugim starcie, te niedostatki widać w dłuższej perspektywie. Ba, nierzadko zdarza się, że tzw. „świeża głowa” pomaga i arcymistrzowie będący na peryferiach wielkich szachów, ale zachowujący szeroki wachlarz umiejętności, są w stanie zamaskować swoje braki codziennego treningu i pokonywać najlepszych z najlepszych.

O meczu, który skończył się po dwóch partiach, zadecydowało pierwsze starcie. Grający białymi Carlsen zdołał przechytrzyć przeciwnika w debiucie i już po 9. posunięciach Chińczyk miał problemy, które sprawiły, że nad zaskakującą nowinką 9…Wab8 myślał aż 20 minut. Mimo tego, że ten ruch jest dość dziwny, to ma swój sens, a pozycja czarnych wcale nie musi być taka zła! Norweski wirtuoz nie grał od ręki, ale wszystkich niuansów pozycji nie zrozumiał – wygląda na to, że wtrącenie ruchów h3 oraz h6 było na korzyść czarnych. Gdyby Norweg od razu zbił na d5, a potem na e5, to partia na pewno przybrałaby inny, najpewniej dużo bardziej obiecujący dla białych, obrót. Stało się jednak inaczej, a Chińczyk pokazał kreatywność i żelazne nerwy:

1r3rk1/pppq1pp1/3bb2p/3n4/8/2PP3P/PPBN1PP1/R1BQR1K1 b - - 0 1

Na pierwszy rzut oka wydaje się, że czarne mają typową „marschallowską” inicjatywę. Różnice są jednak niemałe i jeśli czarne zagrałyby niekonkretnie, to białe byłyby zapewne w stanie się skonsolidować i zrobić użytek z pionka przewagi. Jedną z głównych różnic, w porównaniu z Marshallem, jest jednak to, że czarne skonstruowały już silną baterią na diagonali c8-h3. Chińczyk od razu to wykorzystał grając 15…Gxh3! Chociaż ten ruch nie daje czarnym natychmiastowej wygranej, to białym od razu gra się nieprzyjemnie – atak jest groźny, a każdy błąd może skutkować porażką.

Reakcja Carlsena, na początku była bardzo dobra, choć z drugiej strony wybór miał już bardzo ograniczony. Po 16.gxh3, Hxh3 17.Sf1, Wbe8! 18. d4, f5 19.Gb3, c6 20. f4!, Kh7 (prawdopodobnie lepsze było natychmiastowe 20…g5!?) na desce stanęła kluczowa pozycja pojedynku:


4rr2/pp4pk/2pb3p/3n1p2/3P1P2/1BP4q/PP6/R1BQRNK1 w - - 0 1

To, co teraz się wydarzyło, wiedząc, że białymi grał mistrz świata, dość ciężko zrozumieć. Oczywiście, najlepsze posunięcie, czyli 21.We2! nie jest może banalne, ale zarazem jest jednym z nielicznych, które białe mogą zagrać. Ciekaw jestem czego Norweg nie widział, bo nie do końca jestem w stanie to wydedukować. Może chodziło o najbardziej prostolinijną reakcję czarnych, tj. 21…Wxe2 22.Hxe2, Wf6 23. Gxd5, cxd5 24. Sh2, Wg6+ 25. Kh1, Wg4. To dość forsowna linia, w której na końcu czarne stoją gorzej, ale po wygraniu pionka f4 mają niezłą kontrę, a gra idzie na trzy wyniki. Może właśnie dlatego Carlsen zdecydował się na 21.Gxd5?, cxd5 22.We3? (nadal lepsze było 22.We2, choć teraz po 22…Hg4+ nie ma już zasłony na g2, więc trzeba zagrać 23.Kf2 i po 23…g5 czarne mają silny atak) 22…Wxe3 23. Gxe3. Wiele wskazuje na to, że Norweg przecenił swoje szanse obronne w tej pozycji, choć nawet na oko widać, że po zagranym przez Chińczyka 23…g5! pozycja białych jest bardzo trudna. W dalszym etapie partii jeszcze nie wszystko było jasne, ale będący w niedoczasie mistrz globu nie zdołał obronić nawet połówki.

Magnus Carlsen
fot. Maria Emelianova/www.tbilisi2017.fide.com

W drugiej partii Magnus nie był w stanie stworzyć żadnych problemów rozsądnie grającemu Bu i zasłużenie odpadł z mistrzostw. Przy okazji eliminacji Karjakina, pisałem, że trudno o dobre granie w turnieju kwalifikacyjnym, skoro ma się awans do następnego szczebla rozgrywek. W przypadku Carlsena te słowa są także na miejscu – trudno jest maksymalnie zmotywować się do gry w półfinale (czy ćwierćfinale), skoro ma się zapewniony finał.

W tym samym stosunku co Carlsen, czyli 0,5-1,5, z Pucharem pożegnali się Kramnik i Nakamura. Kramnik w pierwszej partii zremisował białymi z Iwańczukiem, ale w drugiej, mimo białego koloru, został po prostu ograny! Oczywiście, Kramnik zrobił wiele podejrzanych decyzji (np. 13. h4 czy 14.c4), ale jego rywal grał po prostu znakomitą, bezbłędną partię! Patrząc na fotografie Wasyla, wydaje mi się, że w Tbilisi jest on spokojny, zrelaksowany i po prostu cieszy się grą. A Iwańczuk w takim stanie emocjonalnym jest groźny dla każdego. Teraz widać, że Janek Duda nie mógł mówić o szczęśliwym losowaniu!

Władimir Kramnik
fot. Maria Emelianova/www.tbilisi2017.fide.com

Podobnie jak Kramnik, tak i Nakamura musiał po prostu pogodzić się z tym, że trafił na świetnie usposobionego rywala. Władimir Fiedosiejew nie zostawił Amerykaninowi japońskiego pochodzenia żadnych złudzeń, potwierdzając tym samym to, co mówi się o nim od pewnego czasu – ten zawodnik ma ogromny potencjał, a już niebawem może dołączyć do czołówki światowej. Druga partia tego meczu, w której Rosjanin triumfował, była starciem do jednej bramki i to już od samego debiutu.

Śladami Kramnika i Nakamury poszedł także Fabiano Caruana, który dzisiaj, po emocjonującej dogrywce, przegrał z byłym mistrzem Europy, Jewgienim Najerem. Decydująca, druga partia dogrywki, była wyjątkowo miła dla oka, polecam ją zobaczyć. Warto przy tym zauważyć, że Najer, od wielu lat, jest jednym z trenerów kobiecej reprezentacji Rosji. Udanie łączy jednak pracę szkoleniową z grą indywidualną – poza mistrzostwem Europy w 2015 roku wygrał także turnieju Aerofłotu rok temu, a ostatnio po raz pierwszy – w wieku 40 lat!- przekroczył także barierę 2700.

Jewgienij Najer
Fot. Anastasia Karlovich/www.tbilisi2017.fide.com

Niespodzianek mogło być więcej, ale w dogrywkach, po naprawdę epickich pojedynkach, awans uzyskali Aronian (wyeliminował mistrza Europy, Matlakowa, dopiero w blitzach), Giri (który powinien był odpaść wczoraj, ale cudem obronił drugą partię z Sethuramanem) oraz Griszczuk, który bardzo długo męczył się z Davidem Navarą.

W barażach nie brakowało mniejszych i większych dramatów, a pomyłek było jak zwykle bez liku. Największą z nich zanotował Jan Niepomniaszczy, który w ostatnim swoim ruchu w tym Pucharze Świata, podstawił całą wieżą Badurowi Dżobawie.

Tak jak przy okazji poprzednich rund, tak i tym razem, muszę przyznać, że ogrom materiału jest taki, że napisanie kompletnej relacji jest niemożliwe. Wydarzenia są bardzo interesujące, a do tego dzieją się szybko. Na pewno przeoczyłem sporo ciekawych partii, ale inaczej po prostu być nie może.

Niestety, nikomu nie udało się przeoczyć skandalu z Antonem Kovalyovem w roli głównej. Informacje przebijające się do mediów nie są jasne, a przez to, że w konflikcie brały udział trzy strony – zawodnik, sędzia główny (Tomasz Delega) oraz działacz (Zurab Azmajparaszwili) – to i opinii i punktów widzenia jest więcej. Jeśli uda się przeprowadzić rozbudowaną rozmowę z naszym arbitrem, wówczas obraz sytuacji byłby pełniejszy, a tak nie warto spekulować. Tak czy owak, przykre jest to, że znów o szachach jest głośno przy okazji dziwnej, wyjątkowej sytuacji. „Toilet gate”, oszukujący Branisław Iwanow – taki przekaz szachów trafia do szerszej publiczności…

*****

Pary czwartej rundy (początek, jutro 13:00):

Bu – Swidler

Vachier-Lagrave – Griszczuk

Iwańczuk – Giri

Aronian – Dubow

So – Dżobawa

Fiedosiejew – Rodsztejn

Najer – Rapport

Wang Hao – Ding Liren

*****

Linki do poprzednich artykułów:

Polacy jadą do domu, grad niespodzianek – PŚ okiem Mateusza Bartla (2.3)

Polacy w barażach, Anand i Karjakin za burtą! – PŚ okiem Mateusza Bartla (2.2)

Polacy na remis, Anand przegrywa – PŚ okiem Mateusza Bartla (2.1)

Duda zagra z Iwańczukiem – PŚ okiem Mateusza Bartla (1.3)

Burza bez Pioruna – PŚ okiem Mateusza Bartla (1.2)

Dobra runda Polaków! – PŚ okiem Mateusza Bartla (1.1)

Puchar Świata okiem Mateusza Bartla